Witam Was Kochani :)
Dzisiaj troszeczkę inny post. mianowicie o nauce języka hiszpańskiego.
Zacznę od początku.
Moja przygoda z hiszpańskim zaczęła się w liceum. Byłam w klasie języcznej, więc dwa języki były na poziomie rozszerzonym. Moim nauczycielem był Hiszpan. Niestety bariera językowa była widoczna. Nie mógł nam wytłumaczyć tak jak Polak Polakowi. Zakładał z góry, że wszystko umiemy i zadawał nam pytania typu: jak jest krzesło, stół po hiszpańsku, a chyba po to były lekcje hiszpańskiego, aby się tego dowiedzieć, a nie sami szukać w słowniku.
Kolejna rzecz, która była dziwna to uczenie się na pamięć czasowników nieregularnych i ich odmiany. Chociaż akurat wszystko mi łatwo wchodziło mi do głowy :)
Język hiszpański moim zdaniem jest prostszy, niż angielski.
Minęło już trochę czas- jestem na studiach. Zdawałam maturę podstawową z angielskiego, a moja uczelnia rozgraniczyła nas na dwie grupy językowe: podstawowe matury- mamy 2 lub 4 semestry angielskiego, rozszerzone matury- język rosyjski, francuski lub niemiecki.
Zdecydowałam się na 2 semestry języka angielskiego. A co z hiszpańskim?
Niestety wiele zapomniałam i dlatego kupiłam te dwie książki, aby nie zapomnieć tych 3 lat nauki.
Nie polecam tej książki. Znalazłam wiele błędów.
Świetna książka polecam!